Jadę sobie kiedyś autobusem do Detroit, a obok mnie siedzi kobieta która ni z tego, ni z owego zapytuje, co mnie tam niesie. No to mówię, że chęć zobaczenia wspaniałego dworca. Faktycznie jest wspaniały! I ogromny. A ona na to: – Chcesz go kupić? Całkiem serio. Uśmiechnąłem się i odrzekłem, że nie tym razem.
No i tak to jest w USA, że zagadują do ciebie całkiem obcy ludzie i są to przeważnie bardzo miłe rozmowy. Po powrocie podzieliłem się z przyjacielem refleksją, że to bardzo miłe, te wszystkie rozmowy, ale przecież są takie powierzchowne, czyli, w domyśle, mniej wartościowe od tych tak zwanych prawdziwych rozmów.
A on odpowiedział mi tak: – Stary, a czy większość kontaktów w życiu nie jest powierzchowna? Chyba więc lepiej, żeby była miła. Nic dodać nic ująć, zmieniło to mój sposób postrzegania niezobowiązujących rozmów, bo między innymi tym właśnie jest small talk. Jak się w nim poruszać, by nie mieć poczucia pustki, a jednocześnie czerpać radość z kontaktu z drugim człowiekiem?
Najpierw warto sobie zdać sprawę, po co jest small talk. Wyróżniam dwie podstawowe funkcje. To właśnie taka niezobowiązująca rozmowa, która wypełnia czas. Pozwala poznać lekko drugiego człowieka cieszyć się tym kontaktem na poziomie, który jest aktualnie dostępny, na poziomie podróży autobusem na przykład. Czemu ma być niemiło, skoro może być miło? Zawsze może się okazać, że wyniknie z tego coś po prostu więcej, ale nie musi.
Druga funkcja to wstęp do big talk, mówiąc z angielska, czyli poważniejszej rozmowy i może to być zarówno kontakt biznesowy jak i prywatny. W biznesie najpierw obwąchujemy się, mówiąc na tematy neutralne, a prywatnie przecież również jest tak, że nasz kod kulturowy zakłada, że zanim powiemy komuś coś poważnego, trudnego, mówimy rzeczy lżejsze, no bo tak jest po prostu przyjemniej, by nie rzec kulturalniej.
To trochę tak jak z randką, przecież nikt się nie oświadcza na pierwszej randce. Mogłoby to wystraszyć drugą stronę, prawda? No, w każdym razie trochę. Jak zatem podejść do rozmowy w obu wypadkach? Najpierw przyjrzyjmy się technice prowadzenia rozmowy. Mamy następujący wachlarz. Aktywne słuchanie, sposoby zadawania pytań i retoryka pozytywna.
Aktywne słuchanie
Jeśli chodzi o aktywne słuchanie, wyróżnijmy: chłonne słuchanie, czyli takie drobne komentarze, rzeczy jak: otwarta postawa, przytakiwanie, żeby ta druga osoba wiedziała, że coś tam się dzieje z naszej strony; parafrazowanie, czyli ujmowanie własnymi słowami cudzych fraz.
Werbalizacja.
– Widzę, że to dla Pana ważne – czyli odnosimy się do tego, co widzimy.
Pytania
Jeśli chodzi o sposoby zadawania pytań – pytania otwarte i zamknięte. Pytania otwarte zaczynamy od dlaczego, kto, jak, w jakim celu. Pytania zamknięte od: Czy.
Retoryka pozytywna zaś to zamiast nazywania czegoś tak bardzo po imieniu: – Och!, to ogromny problem – możemy nieco lżej podejść do tematu, mówiąc, że: – Och, to chyba duże wyzwanie.
Nie zależy nam przecież na tym, żeby lekka rozmowa zamieniła się w narzekanie, które tak bardzo dobrze znamy.
Unikamy
Kiedy znamy technikę, wiemy, jak reagować na bieżąco w zależności od rozwoju sytuacji. Są także rzeczy, których warto unikać, a są to pytania zbyt dociekliwe, bagatelizowanie wypowiedzi partnera dialogu, podejście takie bardziej protekcjonalne.
Co jeszcze? Ironia, że o szyderstwie nie wspomnę, udzielanie rad bez proszenia o nie i tzw. zabójcze zwroty: – Nic z tego nie będzie.
Mamy jeszcze zbyt krótki dystans.
No dobrze, skoro wiemy co nieco o technice i o tym, czego warto unikać, przejdźmy do tego, jak zacząć i jak zakończyć, także z uwzględnieniem realiów online.
Jak zatem zacząć smalltalk?
Najlepiej w realiach tradycyjnych po nawiązaniu kontaktu wzrokowego, o ile to było możliwe, po prostu się przedstawić imieniem i nazwiskiem i zapytać o coś dotyczącego spotkania, na którym się znajdujecie.
Jeśli mamy na przykład spotkanie na Zoomie, czyli mówimy o realiach online, i uczestniczy w nim kilkanaście osób, nasza rozmowa jest publiczna i myślę, że często łatwiejsza i łatwiej się w nią włączyć jak i z niej oddalić.
Przedstawienie się nie jest zwyczajowo celebrowane, no bo widać, kto się znajduje w wirtualnej sali dzięki podpisowi pod okienkiem. Często small talk jest tam prowadzony na czacie. Co do zagajania, jeśli nic innego nie przychodzi nam do głowy, zawsze można spytać o coś ogólnego, co niekoniecznie jest oryginalne.
Ależ pogoda, prawda? Co za energia prowadzących spotkanie, chyba najwyższa pora na kawę! To pewnie wtedy, kiedy chcielibyśmy się oddalić.
Wszystko co zaczęte kiedyś się kończy. To tak właśnie a propos oddalania się. Jak zatem zakończyć small talk, tak by przejść do big talk? No cóż, też mamy kilka sposobów. A zatem jeśli kończysz rozmowę podaj powód.
Prawdziwy powód. – Dziękuję za rozmowę. Chciałbym się jeszcze z kimś przywitać… I tak dalej. – Chciałbym jeszcze wykonać telefon albo cokolwiek To oczywiście w realiach bardziej offline. Także w online może się to sprawdzić. Jeśli kończysz rozmowę, przedstaw rozmówcę komuś trzeciemu i pożegnaj się. To w realiach offline.
Jak przejść do big talku?
Z wdziękiem. Świetnie się rozmawia, aż szkoda przejść do spraw, o których chcieliśmy pomówić. Skoro już mowa o bezpieczeństwie, nasza firma i tak dalej, i tak dalej. I tak to może wyglądać.
Zachęcam przede wszystkim do takiego elastycznego, przyjaznego korzystania ze small talku. To po prostu narzędzie jakich wiele. Sztuka rozmowy to sztuka ale i rzemiosło, które warto ćwiczyć jak najczęściej. Jak dla mnie, spotkania online też służą właśnie temu. Te zawodowe w nieco mniejszym stopniu prawdopodobnie. Dlatego szukam ich w czasie prywatnym. Jest mnóstwo spotkań bezpłatnych zwłaszcza teraz dostępnych, podczas których można się socjalizować i trenować.
I do tego zachęcam. Przede wszystkim zachęcam jednak do tego, żeby szukać prawdziwego kontaktu z drugim człowiekiem. Small talk jest pierwszym schodkiem, który temu właśnie służy. Więcej przydatnych materiałów i wskazówek zajdziesz na mojej stronie www.przemyslawkutnyj.pl

